Wednesday, 26 January 2011

Wojaczek (1):

SEZON

Jest poręcz
ale nie ma schodów
Jest ja
ale mnie nie ma
Jest zimno
ale nie ma ciepłych skór zwierząt
niedźwiedzich futer lisich kit

Od czasu kiedy jest mokro
jest bardzo mokro
ja kocha mokro
na placu, bez parasola

Jest ciemno
jest ciemno jak najciemniej
mnie nie ma

Nie ma spać
Nie ma oddychać
Żyć nie ma

Tylko drzewa się ruszają
niepospolite ruszenie drzew

rodzą czarnego kota
który przebiega wszystkie drogi



PISZE WIERSZ

Siedzę w kącie
w swoim pokoju
zamknięty na klucz

Od czasu do czasu
by sprawdzić
czy żyję jeszcze
szpilką się nakłuwam
a do wnętrza czaszki
wprowadzam świderek

Ale
albo te sposoby
są zawodne
albo już nie żyję.

Siedzę w kałuży krwi
to jest moja krew mówię
ale wcale nie jestem tego pewny

W takim razie krew
moich zwierząt
psa miłego
i innego psa mojego
krew mojej fauny spokojnej.

Maczam palec w tej cieczy
ciemniejącej gęstniejącej
i wypisuję na ścianie
paradoks:

pierwszy lepszy trup jest lepszy
od żywego byle martwy

Przyglądam się długo dziełu
każdemu słowu
każdej literze z osobna
nagle zauważam
że ściana jest czysta
biała



PEWNA SYTUACJA

Najwyraźniej obcięto mi dłonie
Piszę
Patyczkiem przywiązanym do prawego kikuta
Maczam ów patyczek w brunatnym atramencie
Jestem także bez głowy
Znamion mojej płci
Nóżki ktoś subtelny umył i schował
Tak jestem
W wannie się wyleguję
W ciepłej krwi moich zwierząt



ON

Przyszedł
Niewiele miał do powiedzenia
Pokazał ostrze i uśmiechnął się
Wszystkim nam
nagle
zrobiło się
niedobrze

Usiadł na ławeczce zerwał stokrotkę
Powąchał
i przytwierdził ją do klapy
Kiedy roześmiał się
ze strachu zaczęło śmierdzieć

Ale on miał słabą głowę
Pierwszy nie wytrzymał i wstał
Odszedł na stronę
a my zaczęliśmy oddychać

A potem poszedł już całkiem
i nie wrócił

No comments:

Post a Comment

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...