Wednesday, 11 May 2011

Z tomiku nadrealistycznego (19):

VLADIMIR REISEL - ODEJSCIE

Wszystko się skończyło
W twoim mózgu wyrastają wysokie zazdrosne drzewa
Jak moje oczy które nazywasz gwiazdami
Słuchaj oto wybuch jaśminu
Słuchaj oto głos który uśmierca

Podczas fioletowej nocy
Która mogę porównać tylko do twego spojrzenia
Jak wodospady
Jak iglice wbijające się w serca orientalnych róż
Odejdę przedmieściem śmierci
W ulicę która zamyka się jak skarbiec
Jest to dom który się obraca
I gdzie na schodach spotykam ciebie
Jak łzę
Jak organy czoła rozbrzmiewające miłością

Żegnaj
Żegnaj



JACQUES PREVERT - KATARYNKA

Gram na pianinie
pierwszy rzekł
a ja na skrzypcach
drugi rzekł
a ja na banjo a ja na harfie
a ja grzechotką dzwonię
ja na trąbie... ja na flecie
a ja na harmonii.
I gadali gadali gadali gadali
o tym na czym grali
aż nie słychać było wcale muzyki
bo gadali gadali
gadali
i grać przestali
i tylko w kąciku
pewien człowiek milczał cały czas
i spytali: "A pan na czym gra?"
"Ja katarynką potrafię kręcić
a także w noże grywam chętnie"
powiedział człowiek który ani raz
nie odezwał się cały czas
a potem skoczył na muzyków z nożem
i trupem wszystkich położył
i katarynką zaczął kręcić
i dźwięk się rozległ taki piękny
tak żywy i tak prawdziwy
że wnuczka gospodarza która znudzona spała
pod pianinem obudziła się
i powiedziała:

"Gram w serso i w chowanego
gram w klasy i w gonionego
bawię się kubłem i łopatą
bawię się w mamę i tatę
bawię się moimi lalkami
bawię się parasolkami
bawię się z siostrą i bratem
w złodzieja którego łapią
gram w kulkę schowaną w dłoni
lecz tym zabawom koniec koniec
chcę się bawić w mordercę
chcę grać na katarynce!"
I człowiek wziął dziewczynkę za rękę
I poszli razem do miast wspaniałych
do domów i do ogrodów
i gdzie tylko mogli ludzi zabijali
po czym się pobrali
i mieli wielu synów
Ale
najstarszy na pianinie grał
drugi na skrzypcach
trzeci na harfie
czwarty grzechotką dzwonił
piąty na wiolonczeli
a szósty na harmonii.
A potem gadali gadali gadali gadali
gadali
aż nie było słychać żadnego muzycznego wątku
i wszystko trzeba było zacząć od początku.



JACQUES PREVERT - SNIADANIE

Nalał kawy
Do filiżanki
Nalał mleka
Do filiżanki
Wsypał cukier
Do kawy z mlekiem
Małą łyżeczką
Kawę zamieszał
Wypił kawę
Filiżankę odstawił
Bez słowa
Papierosa zapalił
Kółka z dymu
Puszczał sobie chwilę
Strząsnął popiół
Do popielniczki
Bez słowa
Bez spojrzenia
Wstał
Włożył kapelusz
Na głowę
Włożył
Płaszcz od deszczu
Bo padało
I wyszedł
Na deszcz
Bez słowa
Bez spojrzenia
A ja głowę
W dłoniach schowałam
I zapłakałam



PIERRE REVERDY - CIEN

Mężczyzna
A jestem nim ja
Na ścianie
Nieruchomieje profil
sylwetka z odciętą głową
Drzwi przecinają słowo
ciało
twoją twarz znieszkształconą
Smutna nowina
Łza w twojej źrenicy
Trochę wody
Ach! Twoje czoło schowane pod kapeluszem
jest jak twoje serce
Błysk
Perła na opuszkach palców
Słowo odpoczywa łagodnie jak ptak
Na wargach
Zaczepiony
Zagubiony
Zwiesza się owoc
Twoja ręka zerwała go bezwiednie
Krople ciepłej krwi
Wsiąkają łagodnie w noc
Ten mężczyzna wciąż jeszcze nie śpi

No comments:

Post a Comment

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...