RENE CHAR - W KSIEDZE OBERZY
Zanim się ścięły szrony zimy
I nim zaśpiewał w izbie ogień,
Do karczmy błogiej przychodzimy,
By gorzko ruszyć zaraz w drogę.
Trzeba nam w leśne biegnąc strony,
Z wiatrami zmagać się bez końca,
Zawołać deszczom zapienionym:
Nuży ta gra oślepiająca!
Jedną znać chwilę pożegnalną,
Przeciętą nagłym gestem ręki,
Tę, co otwiera dal z dalą
I na policzkach lśni obrzękłych.
Jak słodka, niepochwytny ptaku,
Jest twoja gwiazda przeznaczona.
Jej promień dróg mi kreśli znaki,
Skręca w niej wiatr i człowiek kona.
Gdy wojnę kiedyś zakończymy
I zasklepione usną rany,
Do karczmy w Petersbach wrócimy
Z nowym pragnieniem nie skrywanym.
RENE CHAR - DOBRZES ZROBIL ODJEZDZAJAC, ARTURZE RIMBAUD
Dobrześ zrobił odjeżdżając, Arturze Rimbaud! Twoich
osiemnastu lat nie podbiła przyjaźń, niechęć i głupota
poetów Paryża, podobnie jak pszczele brzęczenie bezpłodne
twojej trochę szalonej rodziny ardeńskiej, dobrześ zrobił
rozpraszając je w wiatrach pełnego morza, ciskając je pod nóż
przedwczesnej gilotyny. Miałeś słuszność porzucając bulwary
gnuśnych, knajpki wierszolejów – dla piekła zwierząt, handlu
przebiegłych i codziennego powitania niewinnych.
Ten rozpęd absurdalny ciała i duszy, ten pocisk armatni, który
dosięgając celu każe mu się rozprysnąć – to, właśnie to jest
życie mężczyzny! Nie można, wyszedłszy z dzieciństwa, uciskać
bez końca swoich bliźnich. Wulkany nie zmieniają niemal swego
położenia, ale ich lawa przebiega wielką marność świata i przynosi
mu cnoty zwycięstwa, które śpiewają w jego ranach.
Dobrześ zrobił odjeżdżając, Arturze Rimbaud! Jest nas kilku
wierzących bezpodstawnie w możliwość szczęścia z tobą.
LOUIS ARAGON - NA JUTRO
Wy cuda wiosennej opery
Niech stancę mi któreś wyniańczy
Mój duch gotowy do odjazdu
Gubi się nagle w waszym blasku
Przekazywany w intonacji
W kwietniowy dzień Sekwana tańczy
Urszula na pierwszym swym balu
To fale jej toczą pepity
Pod mosty kamienne i filtry
Czar pada na miasto i hale
Wybrzeża lśnią jak w karnawale
Wesołe światło krąży ku pałacom
Mocą swej gry czy prawa mocą
I ja przed świtem światłem czoło chylę
Pijaństwa nie uczył mnie Sylen
Lecz do wagarów zapał szczery
I zadurzenie w ust kolorze
I w oknach rozwinięte róże
Jak piękne dziewczęta z Opery
No comments:
Post a Comment