PAUL ELUARD - SAMOTNY
Potrafiłbym żyć bez ciebie
Żyć samotny
Kto mówi
Kto może żyć samotny
Bez ciebie
Kto
Być na przekór wszystkim
Być na przekór tobie
Noc się posunęła
Niby bryła kryształu
Mieszam się z nocą
PAUL ELUARD - JEJ ZACHLANNOSC ROWNA JEST TYLKO MOJEJ
Dzięki tobie świat w ruchu
Obwiedziona rozkoszą jak płomień
W ciemności orientujesz się lepiej niż ciemność
Światłoczuła głowo
Moje serce bije w całym twym ciele
W twych ulubionych zaciszach
Na białej tratwie nocy
Pod zatopionymi drzewami
Spędzamy życie
Na niweczeniu godzin
Wymyślamy czas
I od razu jak zawsze
Zielenie i ptaki
Gdzie my jesteśmy
Oddychają w twoich spojrzeniach
Lądują na twych powiekach
Ostrożnie nie ruszaj się
Girlandy twych członków
Obsłużą święta mniej subtelne
Żadnych gestów pozornych
Wyglądamy jakbyśmy zastygli
Tak bardzo jesteśmy potajemni
Oddaj cały swój ciężar jutrzence
Horyzontowi nerw dokładnej wagi
Krater rześkiego powietrza
Niech koronuje twe szalone włosy
Bezmiar piany pośród warg słońca
Czy skrzydło bijące twej krwi
Użycz twej mocy ciepła
Daj mi upał masywny brutalny i gorzki
Wewnątrz twych dłoni i twoich ust
Podaruj twe przezroczyste zmęczenie
Twoją słodycz ufność
Z rozległości twych oczu
Wyziera kształt zamku
Wydanego jak motyl na pastwę wiatrów
Innym razem straszliwe rumowisko
Ostatnia pieszczota
Której misją jest nas rozdzielić
Czasem wino a czasem rzeka
Zasklepiona jak pszczeli rój
Chodź tu uległa chodź o tym zapomnieć
A wtedy wszystko zacznie się od nowa
PAUL ELUARD - BEZ URAZY
Łzy z oczu, nieszczęśliwych cierpienia miłości,
Cierpienia bez korzyści i łzy bez kolorów.
On o nic się nie pyta, wyczuwa z pozoru,
On smutny jest w więzieniu, smutny na wolności.
Nastała pora smutku, noc czarna jak z sadzy,
Że i ślepych nie godzi się wypędzać z domu.
Mocni żyją bezczynnie, słabi są przy władzy,
Król, gdy królowa siedzi, stoi obok tronu.
Westchnienia i uśmiechy, gniją złorzeczenia
W ustach niemych i oczach spodlonych przez boleść.
Nie tykaj nic swą dłonią: wszystko jest z płomienia!
Ukryj ręce w kieszeni lub połóż na czole
PAUL ELUARD - DO ZGUBIENIA Z OCZU W KIERUNKU MOJEGO CIALA
Do zgubienia z oczu w kierunku mojego ciała
Wszystkie drzewa wszystkie gałęzie wszystkie liście
Trawa u podstaw skały i masywy domów
Z daleka morze skąpane w twoim oku
Te obrazy z dnia na dzień
Ułomności cnoty tak niedoskonałe
Przezroczystość przechodniów na ulicach przygody
I przechodnie wyparowani od upartych poszukiwań twoich
Maniackie twoje idee z ołowianym sercem z dziewiczymi wargami
Ułomności cnoty tak niedoskonałe
Podobieństwo spojrzeń przyzwalających do oczu które zdobywasz
Pomieszanie ciał rozleniwień zapałów
Naśladowanie słów postaw idei
Ułomności cnoty tak niedoskonałe
Miłość to człowiek niedokończony
No comments:
Post a Comment