PAUL ELUARD - DRUGA NATURA
(fragmenty)
Na kolana mlodosci na kolana gniewie
Zniewaga sie wykrwawia zagraza ruina
Sasow zachcianek dzisiaj sie nie wienczy
Cierpliwie zyja wsrod reszty szalency
Szlak ryzykownej smierci przekreslily
Arcywspaniale pogrzeby
Zgroza jest grzeczna nedza ma uroki
Milosc sie smieje do fajtlap otylych
Ozdobki naturalne zywioly uspiewnione
Bagniste dziewiczosci fajerwerki malpie
Czcigodne wyczerpanie zaszczytna brzydota
Trudy rozkoszne karmiace niepamiec
Tutaj cierpienie to zwykly przypadek
Jestesmy grunt na ktorym wszystko stoi
Jestesmy wszedzie zeby podtrzymywac
Rozpiete w gorze niebo innych
Wszedzie gdzie nie ma sensu odmawiac istnienia
*
Lez cala rzeka bez powodu
I cala noc w twoim zwierciadle
Zycie z podlogi do powaly
Watpisz o ziemi i o glowie
Na zewnatrz wszystko jest smiertelne
A przeciez wszystko jest na zewnatrz
Dozyjesz tutejszego zycia
I tej przestrzeni pospolitej
Co odpowiada na twe gesty
I co rozkleja twoje slowa
Na jakims murze niepojetym
Kto zatem o twej twarzy mysli?
*
Zeby ujrzec jak legnie sie domysl grobowych dolow
Przestalismy sie calowac cierpienie ozywia
Piers jak pozar odciety opanowany
Ogien juz nie wie nic o swoim spiacym bliznim
Bierze nozyce dni i nocy za ramie
Schodzi na najnizsze galezie
Pada Na ziemi niejasne szczatki cienia
*
Godnosc w ukladzie symetrycznym zycie rozdzielone
Pomiedzy starosc ulic
I mlodosc oblokow
Okiennice zamkniete rece drzace od jasnosci
Rece jak zrodla
I opanowana glowa
*
Smutek na falach zbudzonych kamykiem
Ostrza dzgaja ostrza
Szkla tluka szkla
Lampy gasza lampy
Tyle zerwanych wiezow
Strzala i rana
Oko i swiatlo
Wznoszenie sie i glowa
Niewidzialne w glebi milczenia
*
Wiezniowie maja ochote smiac sie
Stracili klucze zaciekawienia
Obciazaja pragnienie zycia
Niewazkimi kajdankami
Bawia ich jeszcze dawne zarzuty
Lenistwo przestalo byc tajemnicze
Niezaleznosc jest w wiezieniu
No comments:
Post a Comment