Wednesday 9 February 2011

Z piekla Rogiem (7):

NARKOTYK

Z dedykacja dla Agaty :)

Poznałam zapach nieba o zmierzchu
gdy wszystkie czarne jeszcze gwiazdy
lśnią przelane w bezdenne studnie
Twych źrenic

kolejny raz zaciskam dłonie w pięści
wzruszone palce pragną po Twych włosach -
niczym po klawiszach fortepianu - błądzić
wybierać z nich iskierki słońca

uszy moje śledzą usta Twoje
gąbki pochłaniające najlżejszy szept
wargi uderzające o siebie
rozbrzmiewają łopotem skrzydeł

skrywam Twoją twarz pod powiekami
wołam ją z każdym mrugnięciem
krzyczę wewnątrz całą siłą duszy
popadam w obłęd w każdej sekundzie dnia

smak ust - mam go na końcu języka
ich wspomnienie mgli zdrowy rozsądek
delikatne tęczą i letnim deszczem
osiadły w każdym zakamarku świadomości

Zaklinaczu Motyli opętałeś mnie
Twoje ciało je budzi i daje energię
z bliskości trzepoczą w dłoniach w nogach
drżącym westchnieniem pragnę je uwolnić

dłonie Twoje palą żywym Słońcem
roztopiłeś zamarznięte zmysły
pozwól okryć Cię sobą jak rzeką
wyciśnij sok szczęścia z mych oczu

bicie Twego serca wytycza mi drogę
nakazuje Ziemi ciągły ruch
wiem - gdy nie słyszę tykania zegarów -
wstrzymałeś oddech i znów stanął czas

znam bezpieczny sen u Twego boku
wtuleni mocno oddychamy jednym tempem
nadaliśmy sercom melodię kołysanki
dłońmi leniwie ścieramy z siebie myśli

potrzebuję Cię jak narkotyku
wstrzyknęłam miłość w swe żyły
podejdź bliżej aby się zarazić
z Tobą pragnę dzielić się bezsennością



EROTYK

Twoje ciało moim drugim ubraniem
kiedy pierwszego spod dłoni ubywa
kiedy nogi topnieją pod spojrzeniem
ogień wiruje w tęczówkach

upijam usta smakiem twej skóry
płyniemy wtapiając się w siebie
jesteś jedynym źródłem tlenu
karmię się twym oddechem

kreślisz dłońmi gorące tatuaże
mą sylwetkę naginasz w łuk
ściany wirują kalejdoskopem
ociekają słodyczą naszego dotyku

chaos słów rzucanych w półmrok
kochanie pomniejszyłeś świat



O TOBIE, DLA CIEBIE

Słałam prośby do gwiazd z nadzieją
jesteś dla mnie odległy jak one
horyzont utworzyłam z Twych dłoni
z każdym krokiem jestem coraz bliżej
utraty umysłu
niczym ślepiec widzę swą bezsilność
nigdy nie potrafiłam przeżyć dnia do końca
nie kalecząc myśli Tobą - moje małe voodoo
nim usta i oczy zapadną się do wewnątrz
a owady zasmakują w tkankach
pragnę poczuć ostrze Twych warg
zedrzyj mą skórę
potnij mnie na kawałki
z puzzli mego ciała stwórz krajobraz jesienny

No comments:

Post a Comment

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...