Saturday 30 October 2010

Z tomiku nadrealistycznego (3):

JACQUES PREVERT - DO MEGO DOMU

Do mego domu pani przyjdzie
Zreszta to nie jest moj dom tak naprawde
Sam dobrze nie wiem czyj on jest
Wszedlem ot tak do niego kiedys
Nikogo nie zastalem
Jedynie na scianie bialej czerwone torebki pieprzu wisialy
I bylem w tym domu juz caly czas
Nie przyszedl nikt
A ja calymi dniami ja calymi dniami
Oczekiwalem pani


Nic tutaj nie robilem
To znaczy nic specjalnego
Czasami wczesnym brzaskiem
Wydobywalem z siebie wrzask zwierzecy
Darlem sie niczym osiol
Tak na calego wnieboglosy
I to mi przynosilo ulge
Albo bawilem sie swymi stopami
Stopy to strasznie madra rzecz
Beda prowadzic was daleko
Jezeli tylko chcecie isc daleko
Ale jezeli nie chcecie wychodzic


Stopy wam dotrzymuja towarzystwa
A kiedy gra muzyka one tancza
I bez nich tanczyc niepodobna
Trzeba byc durnym tak jak nader czesto bywa czlowiek
Zeby az takie bzdury wygadywac
Coz durniejszego niz stopy wesole jak siniak
Siniak co prawda nie jest wesoly
Wesoly jest jedynie wtedy kiedy jest wesoly
A smutny gdy jest smutny albo ni smutny ni wesoly
Albo to w koncu wiadomo co to jest siniak
Zreszta w rzeczywistosci on sie wcale tak nie nazywa
To tylko czlowiek tak nazywa tego ptaka
Siniak siniak siniak siniak


Jaka to dziwna rzecz nazywac rzeczy po imieniu
Marcin Wiktor Hugo z imienia i z nazwiska
I Napoleon Bonaparte i z imienia i z nazwiska
Dlaczego wlasnie tak a nie inaczej
Gromada bonapartow idzie przez pustynie
Cesarz nazywa sie Dromader
Ma konia kase i szuflade wyscigowa
Gdzies w dali galopuje czlowiek co ma tylko trzy imiona
Nazywa sie Tim-Tam-Tom i nie ma wcale wielkiego nazwiska


Nieco dalej widac jeszcze kogos
Duzo dalej widac jeszcze kogos
Ale w koncu co to kogos moze obchodzic


Do domu mego przyjdziesz
Mysle o roznych rzeczach ale mysle tylko o tym
I kiedy wejdziesz juz do mego domu
Zdejmiesz z siebie wszystko
I naga bedziesz stac nieruchomo ze swoimi czerwonymi ustami
Jak czerwone torebki pieprzu na bialej scianie
A pozniej sie polozysz i ja sie poloze tuz obok ciebie
Ot co
Do mego domu ktory nie jest moim domem przyjdziesz.

Sunday 24 October 2010

Something ends, nothing begins

I have left all empty halls
without leaving behind me
crumbs of taste of their betrayed lips
then my hands were

so tied up

there's nothing
nothing
we are just biting our empty cheeks
today I let them run down my face

I am twenty-six years old
I am used to fill cages
sick on incurability of isolation

UPSIDE DOWN

Say that I know a thousand of tales
written on sheets of hair
women without faces
churches made of sand

there is some kind of drama in their hands
given to sleep
and when they think they are talking with their god
mistaking names again

women disembodied
hot wax statues
I submersed my hands into them
until the horizon

somewhere between the beginning and present time
I carved a bit of dreams and cards into them
and this certainty that one day they will overripe
like fruits at my feet

mindless women
made of green rowan berries

straw and silk
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...