Thursday 19 August 2010

Dama karowa - Paul Eluard

Mlody chlopak, otworzylem ramiona czystosci. Bylo to tylko bicie skrzydel w niebie mojej wiecznosci, bicie serca zakochanego, ktore uderza w piersi podbitych. Nie moglem juz upasc.
Kochajac milosc. W istocie, olsnilo mnie swiatlo.
Zachowalem go w sobie tyle, ze spokojnie przygladam sie nocy, calej nocy, wszystkim nocom.
Kazda dziewica jest inna. Zawsze sni mi sie jakas dziewica.
W szkole, znajduje sie w lawce przede mna, w czarnym mundurku. Kiedy obraca sie do mnie, by spytac o rowiazanie jakiejs kwestii, tak mnie zbija z tropu, ze, litujac sie nad moim speszeniem, obejmuje mnie za szyje.
Kiedy indziej, porzuca mnie. Wsiada na statek. Jestesmy sobie niemal obcy, ale jej mlodosc jest do tego stopnia wielkoduszna, ze wcale mnie nie zaskakuje swoim pocalunkiem.
Innym razem, kiedy jest chora, sciskam jej dlon, az od tego umieram, az sie budze.
Biegne na randki tym spieszniej, im bardziej lekam sie, iz zanim zdaze przybyc, inne mysli uprowadza mnie od siebie samego.
Kiedys tam, mial wlasnie nastapic koniec swiata, a my z naszej milosci niczego nie wiedzielismy. Powolnymi pieszczotliwymi ruchami glowy szukala moich warg. Tamtej nocy swiecie wierzylem, ze przywracam ja dniowi.
I zawsze to samo przyzwolenie, ta sama mlodosc, te same czyste oczy, ten sam niewinny gest jej ramion obejmujacych mnie za szyje, ta sama pieszczota, to samo objawienie.
Ale za kazdym razem inna kobieta.
Karty mi powiedzialy, ze ja spotkam w zyciu, ale jej nie rozpoznam.
Kochajac milosc.

No comments:

Post a Comment

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...