Thursday, 5 September 2013

NIEDOISTNIENIE

Jestem
kalendarz dni powszednich
coś rozdziera mnie od środka
nie pozostało już nic godnego
                               -- świętowania

na ścianie powiesiłam krzyk
obserwuję w lustrze
jak zdycha

uzbrojona w niepoliczalne
stany wrażliwości
dziś niepoczytalna
 na skutek nadciągającej implozji
                              -- mózgu

mój stan błogosławiony?
                             -- upojenia
jak ślad policzka na prześcieradle

nie dowiesz się
                             wychodząc
proszę zamykać za sobą rozdziały
i nie spóźnić się na zakończenie

dawno dawno temu
zanikło człowieczeństwo
i sentyment

Saturday, 27 July 2013

PIES, KTÓRY DUŻO SZCZEKA - MAŁO MLEKA DAJE

Swoje barki składam na mostek

czuję się jakbym żartowała
a przecież --
jestem mięsień
zapięty w skórzany kaftan niebezpieczeństwa

nosimy ten sam rozmiar udręki
a jednak zyskaliśmy nieco liryczności

wystawiłeś mnie do dramatu
teatrzyk jednego aktora
wyliczanka wspomnień

kto chce
            kto
mnie
chce
bo --

jesteśmy kwieciem w wieku
prostytutek i materialistów
dziś dwudziesty pierwszy
ja ziemia niczyja pola do popisu

przyjmij mnie do dłoni swoich
jak do domu

i usiądę w kuchni na krześle
jestem skóra rozpostarta na ramionach
drżących tkankach rezygnacji

więdnę

Tuesday, 4 June 2013

wycinek myśli o poranku

Czytam poezję kiedy jestem szczęśliwa lub smutna. Piszę - tylko w drugim przypadku. Ostatnio moje życie straciło całą liryczność. Nie ma dobrze. Nie ma źle. Nie oznacza to wcale, że w końcu osiągnęłam równowagę, stabilizację. Raczej jest to swego rodzaju stagnacja, otępienie. Połączone ze sobą stan nieważkości i zatapianie się w ruchomych piaskach. Pomimo tego nie żałuję niepewności jaką niesie obecna sytuacja. Dzięki niej mam zezwolenie na posiadanie nadziei.. Gdy zdecyduję się podzielić mym miejscem na ziemi, niechybnie ją utracę. Składając ofiarę z siebie dla dłoni Twoich - moja dusza stanie się pustym łonem.
Jakże żałosne z nas istoty. Budujemy związki z kamienia mydlanego, obawiając się samotności. Przypisujemy jej 3 pary rąk i skórę zimną jak korund. Moje sny powiedziały, że ona jest feniksem. Kiedy płacze - to ciepłe, oddychające ciało zamienia w kamień. Jej. Moje.
Dźwięk Twojego imienia znów uratował mi życie.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...